Przewlekłość postępowania a epidemia wirusa SARS-CoV-2

Przewlekłość postępowania a epidemia wirusa SARS-CoV-2

Zgodnie z ustawą z dnia 17 czerwca 2004 r. o skardze na naruszenie prawa strony do rozpoznania sprawy w postępowaniu przygotowawczym prowadzonym lub nadzorowanym przez prokuratora i postępowaniu sądowym bez nieuzasadnionej zwłoki, strona postępowania która doświadczyła przewlekłości postępowania może domagać się wypłaty na jej rzecz kwoty w wysokości od 2.000,- PLN do 20.000,- PLN.

Natomiast w związku z epidemią koronawirusa sprawność rozpoznawania spraw znacznie spadła. Sąd Najwyższy w sprawach pod sygn. akt  I NSP 111/20 oraz I NSP 148/20 przesądził, że sam fakt zaistnienia stanu epidemii nie stanowi skutecznej przesłanki dla uznania, iż w sprawie brak jest przewlekłości postępowania. Stan epidemii może natomiast stanowić przesłankę łagodzącą odpowiedzialność sądów. Pokazuje to sprawa Romana P., który złożył skargę na przewlekłość postępowania przed krakowskim Sądem Apelacyjnym. W czerwca 2017 r. wniósł on apelację od wyroku pierwszej instancji, ale Sąd Apelacyjny do 30 czerwca 2020 r. nie rozstrzygnął sprawy. W odpowiedzi na skargę wskazał na braki kadry sędziowskiej w jego wydziale pracy i ubezpieczeń społecznych, liczne wakaty, rozpoznawanie spraw zgodnie z kolejnością wpływu i konieczność wypożyczenia akt emerytalnych, wreszcie, że termin rozpoznania sprawy wynosi tam obecnie 36 miesięcy.

Sąd Najwyższy skargę częściowo uwzględnił i wskazał, że ustawa nie określa wprost, jaki okres oczekiwania na rozpoznanie sprawy należy uznać za nieuzasadnioną zwłokę, ale orzecznictwo Sądu Najwyższego przyjmuje, że o przewlekłości w drugiej instancji można mówić, jeśli nie wyznacza ona rozprawy apelacyjnej co najmniej przez 12 miesięcy. A obciążenia sądu nie mogą stale ograniczać prawa do rozpatrzenia sprawy w rozsądnym terminie. Sąd  wziął jednak pod uwagę obiektywne czynniki opieszałości, m.in. stan epidemiczny, dlatego zasądził Romanowi P. tylko część żądanej kwoty – 2.500,- PLN rekompensaty.

Podobnie było w sprawie Janusza P., który wniósł odwołanie od decyzji ZUS o umorzenie mu składki. Choć minęło 16 miesięcy, nie licząc okresu zawieszenia biegu terminów ze względu na stan zagrożenia epidemicznego, to od złożenia odwołania od decyzji do czasu złożenia skargi na przewlekłość Janusz P. nie otrzymał żadnej informacji o wyznaczeniu rozprawy. Choć prezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie powoływała się na obciążenie sądu, konieczność zdjęcia z wokandy wielu spraw, to Sąd Najwyższy częściowo skargę uwzględnił. Zważył bowiem, że konieczność zdjęcia z wokandy rozpraw wynikająca z wejścia w życie ustawy z 2 marca 2020 r. dotyczącej ograniczeń przeciwepidemicznych mogła wpłynąć na przedłużanie się spraw, które nie zostały zakwalifikowane jako pilne. Już w dniu wejścia w życie tej ustawy czas oczekiwania na wyznaczenie rozprawy apelacyjnej w tym sądzie przekraczał 12 miesięcy, nie licząc innych czynników mogących mieć wpływ na uzasadnione przedłużanie się rozpoznania sprawy. Co więcej, zwłoką jest brak jakichkolwiek czynności sądu, np. niewskazanie członków składu orzekającego przez okres od dziesięciu miesięcy.

Konkludując wskazać należy, że poszczególne przepisy tzw. tarcz wprowadziły regulacje dotyczące np. zawieszenia biegów terminów procesowych czy sposobu odbywania rozpraw, niejako uwzględniając wszelkie trudności związane z pandemią. Nie mogą one jednak znosić ogólnych przepisów dotyczących rozpoznania spraw bez zbędnej zwłoki.

H.Sz. 

data publikacji: 27-11-2020