Prywatny monitoring a RODO

Prywatny monitoring a RODO

Wojewódzki Sąd Administracyjny w postępowaniu prowadzanym pod sygn. akt II SA/Wa 415/19 stwierdził, że nie wolno bez zgody nagrywanego zaglądać w jego okna prywatną kamerą, nawet jeżeli jest to podyktowane obawą o swoje bezpieczeństwo i przypadkami wandalizmu w budynku. Do tego stwierdzenia doszedł Sąd, uznając, że doszło do przekroczenia przepisów o ochronie danych osobowych.

Demontażu domagał się mieszkaniec budynku. Twierdził, że jedna z kamer zagląda do okien jego mieszkania, z czym czuje się niekomfortowo. Kamera należy do osoby prywatnej, która posiada lokale w tym budynku. Kamery zamontowała ona bez zgody wspólnoty mieszkaniowej, ale przy przyzwoleniu firmy zarządzającej budynkiem.

Skarga wpłynęła do prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Właściciel kamery tłumaczył, że jest właścicielem 22 lokali tym budynku. Część z nich zajmuje jego najbliższa rodzina, a część wynajmuje. Natomiast sześć mieszkań wykupiły inne osoby. Zamontowany w kamienicy monitoring służy zwiększeniu bezpieczeństwa. Zapisuje jedynie obraz z wyłączeniem dźwięku. Jego instalację poprzedziła rozmowa ze współwłaścicielami nieruchomości, a ci wyrazili zgodę. Prezes UODO zakazał jednak nagrywania. Według niego monitorowanie wykracza poza sferę o charakterze czysto osobistym. Przyznał, że osoby prywatne mogą wprawdzie pozyskiwać dane osobowe za pomocą monitoringu, ale muszą to robić zgodnie z RODO. A tak w tym wypadku nie było. Skarżący nie wyraził zgody na nagrywanie jego wizerunku (art. 6 ust. 1 lit. a RODO). Przetwarzanie nie było także konsekwencją zawartej z nim umowy (art. 6 ust. 1 lit. b RODO). Również żaden przepis prawa, w tym ustawy o własności lokali, nie uprawniał do nagrywania skarżącego. Właściciel kamery nie działał bowiem w imieniu wspólnoty mieszkaniowej ani też nie reprezentował zarządcy tej wspólnoty (art. 6 ust. 1 lit. c RODO).

Właściciel kamery wniósł skargę do WSA w Warszawie. Zarzucił w niej, że prezes UODO nie przesłuchał z urzędu świadków, którzy potwierdziliby, że w budynku dochodziło do niszczenia drzwi wejściowych, nieprzyjemnych incydentów na klatce schodowej. Podniósł również w skardze, że nie naruszył RODO, ponieważ przetwarzanie danych osobowych jest niezbędne do ochrony jego żywotnych interesów, o czym mówi art. 6 ust. 1 lit. d RODO.

WSA przyznał jednak rację prezesowi UODO. Zdaniem sądu prawidłowo ustalił on, że w tej konkretnie sprawie nie wystąpiły przesłanki legalizujące przetwarzanie danych osobowych w związku z zainstalowanym monitoringiem. Z tego powodu prezes UODO słusznie przyjął, że proces przetwarzania danych osobowych wiązał się z naruszeniem praw czy wolności mieszkańca tego budynku. Miał więc podstawę, aby skorzystać z uprawnień przewidzianych w art. 58 ust. 2 RODO i nakazać przywrócenie stanu zgodnego z prawem oraz zakazać nagrywania. Zdaniem WSA, gdy chodzi o „żywotny interes”, to powinien on być podstawą przetwarzania danych osobowych wyłącznie w przypadkach, gdy nie da się oprzeć na innej podstawie prawnej. Termin ten oznacza istotne interesy z punktu widzenia życia lub zdrowia osoby, której dane dotyczą.

Są to zatem przypadki występowania klęsk żywiołowych, epidemii, katastrof czy innych sytuacji, w których zagrożone jest życie danej osoby. Wtedy wyłączony zostaje obowiązek uzyskania zgody na przetwarzanie danych osobowych, choć jedynie czasowo – do momentu, w którym pozyskanie świadomego oświadczenia woli będzie już możliwe. W opinii sądu żadna z tych okoliczności nie zaszła w tej konkretnie sprawie.

H.Sz. 

data publikacji: 24-11-2020